Steven Spielberg: “E.T.” – opis, recenzja, omówienie
22 lipiec, 2023 6:39 Zostaw komentarzRazem z Elliottem
„E.T.” Stevena Spielberga to przyzwoite kino familijne, rzecz odpowiednia dla maluchów i młodszych nastolatków. Nie ma w tym obrazie przemądrzałych pingwinów, spanikowanych szczurów, nadpobudliwych lemurów, rozbrykanych nosorożców i tak dalej, i tak dalej. Jest za to normalna rodzina z zapracowaną mamą, dzieciakami, których najpoważniejsze przewinienia to zbyt późny powrót do domu, zamówienie pizzy bez pozwolenia i zbyt długie oglądanie telewizji. Towarzystwo gra wieczorami w planszówki, w ciągu dnia szaleje po mieście na rowerach. Słowem, świat sprzed dobrych kilku lat, choć wiem, że także dziś w wielu miejscach pożądana norma. Myślę, że obejrzycie film z wielką przyjemnością.
UFO, obcy, przybysze z kosmosu to, oczywiście, niesłychanie atrakcyjny dla kina motyw. Autorzy „E.T.” wpadli na pomysł, że do upragnionego kontaktu dojdzie przypadkiem, a w całej aferze głównymi aktorami będą dzieci. Po drugiej stronie też chyba z niedorosłym ufoludkiem mamy do czynienia, gdyż to gapa, która zamiast wsiąść do pojazdu na czas, zabałaganiła gdzieś i w efekcie została sama na obcej planecie.
Trochę przerażeni.
Istotę spotkał Elliott, średni z rodzeństwa i, oczywiście, natychmiast padł ofiarą kpin otoczenia, próbując opowiedzieć, co widział i jak owo nieznane stworzonko wyglądało. Są tu zatem rówieśnicze nieporozumienia jako stały element opowieści o bohaterach w wieku szkolnym. Główny protagonista wprowadził przybysza do domu bez wiedzy mamy. Jego siostra, Gertie, starszy brat, Michael z konieczności dopuszczeni zostali do konspiracji przez Elliotta i na wszelki wypadek nie powiadomili nikogo więcej o gościu z kosmosu, który z nimi zamieszkał. Kto by im zresztą uwierzył? Tytułowy Extra Terrestial był równie jak oni zaciekawiony, chwilami zakłopotany, speszony i zdezorientowany. Nie od razu było też jasne, że to kosmita.
“E.T. home”
Czasem nawet mama nie dostrzegała go kręcącego się po mieszkaniu zajęta załatwianiem ważnych spraw i przyzwyczajona do dzieci ciągle wpadających jej pod nogi. Swoją drogą, lodówkę i jej znaczenie E.T. wywąchało sobie szybko.
Gertie: Jest tu!
Mama: Kto?
Gertie: Pan z księżyca!
Z początku podejrzewano, że to zwierzę, dopiero z czasem jego ludzkie albo raczej humanoidalne zachowania dały powód, by widzieć w nim istotę myślącą, która znalazła sposób, by wyjaśnić, kim jest.
Dzieciaki nakarmiły towarzysza, zaczęły uczyć angielskiego i dostarczyły materiały do zbudowania prowizorycznego nadajnika. E.T. bowiem chciało bardzo wrócić do domu. Między Elliottem a kosmitą wytworzyła się silna więź, przez pewien czas wszystko odczuwali jednocześnie, w sposób bardzo intensywny. Rodzeństwo dbało o gościa i bardzo starało się mu pomóc w skontaktowaniu z rodziną.
E.T. niczym Adam Słodowy albo MacGyver skonstruowało nadajnik z wieszaka, samochodowego antyradaru, sznurka, widelca, parasola, tarczy mechanicznej piły i kilku innych drobiazgów. Ale działało!
Wątek ekologiczny także obecny, ponieważ przybysz telepatycznie dał impuls ziemskiemu koledze do uwolnienia… orki? Nie – ocalenia żab ze szkolnej pracowni przyrodniczej tuż przed sekcją.
Tylko żebyś mi z gołą głową nie chodził!
W takich filmach, oczywiście, nie może zabraknąć silnych przeżyć, przygód i odrobiny magii. Autorzy sami naprowadzają w pewnym momencie widza na ślad inspiracji dziełem J.M. Barriego, historią ujętą pierwotnie w formie teatralnej sztuki pt. „Piotruś Pan”.
Chłopaki polatali sobie na rowerach, wcześniej jak słynni Blues Brothers grając na nosie policji i nie dając się schwytać całej sforze radiowozów i funkcjonariuszy.
Co to za naród, ci Amerykanie? Najpierw konstruują potężne maszyny nie do zdarcia, wyposażają w sprzęt odpowiednie służby, potem widowiskowo to wszystko dewastują. To może ten ich duch wolności czy jak?
Antagonistami bohaterów są, naturalnie, dorośli, z ich zasadami, normami bezpieczeństwa, zbiorami wymagań. Ileż to razy na początku życia słyszy się, że poważne sprawy są nie dla dzieci. Przybysz z odległej planety to gratka dla naukowców i okazja dla różnych ważniaków od bezpieczeństwa, by wykazać mogli potrzebę pobierania przez siebie wysokich pensji.
Elliott pokochał swego przyjaciela, walczył o jego życie, troszczył się, ale też zrozumiał, że muszą w końcu się rozstać. E. T. odwzajemniało wszystkie uczucia, dzięki czemu popłynęło z dzieła Spielberga piękne przesłanie, że wszystkie istoty we wszechświecie połączyć może miłość, przyjaźń i radość z dobrej zabawy.
Nie zapomnijmy także, że wszelkie żywe i inteligentne organizmy młode, także te z odległych zakamarków kosmosu, wykazują się zapominalstwem, roztargnieniem, gapiostwem a potem: „Mama!!! Ja chcę do domu!!!” czyli: tęsknotą za domem. Mają to, jak widać, wpisane w program.
Film nie trzyma takiego tempa jak przywołane na początku współczesne kreskówki, ale za to można go oglądać bez obawy, że widz zostanie „przebodźcowany”. Trochę spokoju nam się wszystkim należy.
Kto nie widział filmu, prawdopodobnie słyszał przepiękną do niego muzykę napisaną przez JohnegoWilliamsa.
LINKI:
Filmy godne polecenia i ich omówienia w bazie wiedzy.
Te dwa powyżej odpowiednie dla najmłodszych.
Dwa poniżej już dla nieco starszych.
Dla dorosłych i dla dzieci:
„Marzyciel” – świetne dzieło z Kate Winslet, Johnnym Deppem i Dustinem Hoffmanem oraz zjawiskową, nagrodzoną Oscarem muzyką Jana A.P. Kaczmarka. Rzecz właśnie o pracy Jamesa Barriego nad “Piotrusiem Panem”.
Tak naprawdę wszystkie wymienione tu filmy dorośli obejrzą z dużą przyjemnością.
Na koniec: Jeśli się Wam podobało, zajrzyjcie na stronę Sztuka Słowa, “polubcie” fanpejdź strony na FB (Klasyka Literatury i Filmu), przeglądajcie zasoby tej bazy wiedzy, którą buduję już szósty rok, dla Rodziców, Uczniów, Nauczycieli, Studentów, nade wszystko dla poszukujących rekomendacji dobrego kina i literatury.
Kategoria: Film