Joel Coen, Ethan Coen: “To nie jest kraj dla starych ludzi” – omówienie, opracowanie, opis, analiza

26 sierpień, 2023 6:03 Zostaw komentarz

„To nie jest kraj dla starych ludzi” – na pewno nie należy oglądać go, gdy jest się w nie najlepszym nastroju. Pokazuje zderzenie dwóch światów, brutalnej przestępczości, ludzi bez skrupułów z osobami głęboko przekonanymi o sensie czynienia dobra, a na pewno podążania za nim, wybierania go, trzymania się pewnych zasad, szanowania życia. Rzeczywistości te zupełnie do siebie nie pasują. Zwykli śmiertelnicy respektują prawa innych, starają się pomagać, zwłaszcza tam, gdzie jest surowy klimat, a pustkowia ciągną się kilometrami. Okrutni mordercy, handlarze narkotykami nie liczą się z niczym. Odchodzący na emeryturę szeryf czuje, że nie jest na starość ani odrobinę bliżej rozwiązania tajemnic losu i człowieczeństwa niż był na początku drogi. 

Pewnie pomyślicie, że mam obsesję związaną z moralitetem i widzę go wszędzie. Nieprawda. Wszędzie nie. Film braci Coen, oczywiście, moralitetem jest. Twórcy każą wybierać bohaterom między dobrem i złem, przy czym to drugie jest wyraziste, konkretne, potężne, a pierwsze oddalające się, niejasne, zagadkowe i ulotne.

Akcję uruchamia pierwsza istotna pod tym względem decyzja Llewelyna Mossa, weterana z Wietnamu, mężczyzny bez przyszłości, który natyka się na miejsce walki dwóch grup przestępców i zabiera z niego walizkę z pieniędzmi. Pozostawia bez pomocy rannego człowieka, próbuje uciec, zachowując majątek, by ułożyć sobie przyszłość z aktualną partnerką. Za nim podąża psychopatyczny tropiciel, który z zimną krwią pozbawia życia przypadkowych mieszkańców amerykańskiego pogranicza z Meksykiem, kierowców, posterunkowych, recepcjonistów, farmerów. W większości są to starsi, spokojni ludzie, którzy starają się uniknąć kłopotów i okazują daleko idącą uległość już nawet wobec przemocy słownej, następującej najpierw.

Ubrany na czarno Anton Chigurh przypomina w tej historii diabła. Zabija na zimno, ze spokojem i głęboką satysfakcją, sycąc się przyjemnością płynącą z bezbronności i dobroduszności pechowców. Jest wyrafinowany, przebiegły i inteligentny. Nawet jeden z doświadczonych stróżów prawa powiada, że wydaje mu się, że jest on duchem. Swoim ofiarom pozwala niekiedy zagrać o życie w orła i reszkę. Jest trochę jak Śmierć z „Siódmej pieczęci” Bergmana. 

Nieprzypadkowo twórcy chwilami naprowadzają widza na skojarzenie z demonem.

Kiedy indziej podkreślają jego ludzkie cechy.

To diabeł – filozof, ponieważ właścicielowi stacji benzynowej na jego słowa, że nigdy niczego nie stawiał w grze o rzut monetą, odpowie, że stawiał, stawiał całe życie, tylko nic o tym nie wiedząc. 

Zderzanie dwóch światów. Gra w orła i reszkę. 

W pewnym momencie jego partnerem, po części konkurentem będzie Carson Wells, także realizujący dla mafii zlecenie odnalezienia złodzieja z pieniędzmi. Ten z kolei nawet trochę przypominać będzie Anioła Stróża. Uśmiechnięty, z poczuciem humoru, noszący jaśniejszy strój zaproponuje Mossowi ochronę przed Chigurhem, oczywiście, w zamian za zawartość walizki. Zapewni go, że z Chigurhem nie ma szans, a żona Llewelyna już znalazła się w śmiertelnym niebezpieczeństwie. Anton zabija bowiem, jakby sprawiało mu to przyjemność i nie rezygnuje, nie negocjuje. Carson Wells także z nim przegra, ale wcześniej zaoferuje jeszcze złodziejowi mafijnej kasy nie tylko bezpieczeństwo, ale także parę groszy na otarcie łez i ochronę. Zatroskany powie, że Moss po prostu miał pecha, że te dwa miliony znalazł i że nie nadaje się do gry o wielką forsę. Biorąc pod uwagę okoliczności, naprawdę anioł – opiekun. 

W filmie braci Coen jest miejsce na przewrotny humor. 

Nieznane są ścieżki, którymi Najwyższy posyła swoich ludzi – to moja interpretacja, ale przecież nieprzypadkowe skojarzenie. 

Ostatnia rozmowa dwóch poszukiwaczy pieniędzy i ich znalazcy rzeczywiście przypomina debatę złego ducha z aniołem. Książę ciemności pyta konkurenta: ile warte są jego zasady, jeśli przez nie wpadł w tarapaty i ponosi klęskę. Ten każe mu się wynosić do diabła (omen nomen) i nazywa świrem. 

Z narzędziem pracy. 

“Zwykły” świr czy książę ciemności? 

Za przestępcami podąża, naturalnie, stróż prawa, któremu na pożegnanie żona rano poleca, by nie dał sobie zrobić krzywdy, ale też nie wyrządził jej nikomu innemu. On z kolei tak bardzo będzie liczył się z jej uczuciami, że przekazanie informacji o służbowym wyjeździe zleci współpracowniczce z obawy, że życiowa towarzyszka sprowadzi go do domu. Przyznaje, że nie lubi kłamać. Świat tych osób, szeryfów, współpracowników, partnerów jest poukładany według odmiennych zasad. Tu wierzy się w wartość życia oraz spokojnego sumienia i uznaje je za cenniejsze od grubych nawet pieniędzy. 

Grany przez Tommy’ego Lee Jonesa Ed Tom Bell też będzie chciał pomóc ściganemu przez mafię Mossowi i jego partnerce, ale zobaczy, że są oni zaślepieni perspektywą bogactwa i nie troszczą się nawet o swoje życie. Nie będzie potrafił pojąć tego braku szacunku, uporu i głupoty.

Ed na samym początku opowieści wyznaje, że przejął zawód po ojcu i kiedy obaj pełnili swoje funkcje był bardzo z tego dumny. Wspomina starych szeryfów, którzy nie nosili broni, a mimo to radzili sobie znakomicie. Bell ma świadomość, że czasy się zmieniają, wszystko idzie ku gorszemu. Widz, oczywiście, ma okazję, by pomyśleć i podjąć próbę oceny, czy to zwykłe czarnowidztwo charakterystyczne dla osób starszych, czy może bliska prawdy diagnoza. Podczas rozmowy z kolegą szeryfem padają słowa dotyczące młodzieży, które i dziś dają do myślenia: najpierw przestają mówić „pan”, „pani”, a potem robi się naprawdę źle. Twórcy obrazu nie dają jednoznacznej odpowiedzi. Pod sam koniec, gdy ranny w wypadku samochodowym Chigurh zbiera się do kolejnej ucieczki, towarzyszą mu przez chwilę zatroskani o jego stan nastolatkowie. Morderca potrzebuje czegoś do podtrzymania złamanej ręki i proponuje jednemu z chłopców 100 dolarów za jego koszulę. Młody człowiek odmawia przyjęcia pieniędzy, zapewniając, że lubi pomagać bezinteresownie. Nie byłoby zatem prawdą, że cała młodzież jest zdemoralizowana. Z drugiej strony banknot ostatecznie ląduje w ręku nastolatka, a jego kolega domaga się połowy sumy. Może zatem autorzy obrazu pokazali, jak dewastującą moc mają pieniądze.

Stary szeryf odwiedza towarzysza, który jako stróż prawa został ranny podczas pracy i jako inwalida dożywa swoich dni na wózku, w pustym, zaniedbanym domu. Słyszy od niego, że przestał rozdrapywać rany, ponieważ kiedy człowiek zastanawia się, ile stracił, traci jeszcze więcej. Obaj wspominają innego kolegę “z branży”, który został zabity na własnej ziemi przez zwykłych rabusi, którzy z zimną krwią, zupełną obojętnością patrzyli, jak się wykrwawia.

Stróż prawa – ofiara bandyty. “Przestałem rozdrapywać rany. Kiedy człowiek zastanawia się, ile stracił, traci jeszcze więcej.”

Chigurh nie zapomniał o żonie Mossa i złożył jej wizytę po tym, jak pochowała męża i matkę. Odebrał, oczywiście, życie młodej kobiecie, ponieważ tak zapowiedział Llewylenowi. Nie miało to żadnego znaczenia dla wykonania zlecenia. Po prostu przyjechał zabić. Faktycznie przypomina demona zła, choć Carla uznała go za zwykłego świra.

„To nie jest kraj dla starych ludzi” zasługuje na miano moralitetu. Szeryf pewnego dnia, wychodząc z biura, pyta sekretarki o ważny cytat dotyczący prawdy i sprawiedliwości. Przywołane słowa to: codziennie wybierać muszę. Ed martwi się, że zanim skończy się ta historia, będzie musiał wybierać dwa albo i trzy razy dziennie. Swemu znajomemu koledze po fachu wyzna, że zawsze myślał, że kiedy się zestarzeje, w jego życiu nagle pojawi się Bóg, a nic takiego się nie stało.

Eda męczy zatem wątpliwość dotycząca sensu życia, bezkarność zła i jego przewaga nad dobrem. Film braci Coen ma taką moc oddziaływania, ponieważ wplata przestępcze historie w losy zwykłych, skromnych, ceniących spokojne życie obywateli i pokazuje, jak zło tryumfuje. W walce o walizkę z pieniędzmi przegrywają wszyscy, może poza Chigurhem, choć nie jest jasne, czy zdobył trofeum. Wydaje się, że jego satysfakcjonuje samo zabijanie. Zamordował zleceniodawcę, jego ludzi, kilku konkurentów, Mossa i jego żonę, wiele przypadkowych osób.

Na pustyni długo psuły się ciała członków dwóch grup przestępców, narkotyki leżały na półciężarówce, gotówką zajął się Llewelyn Moss, bohater z Wietnamu. 

Zwykli ludzie.

Przypadkowe ofiary. 

No cóż, dobro należy wybrać, bo tak należy. Nie ma żadnego uzasadnienia. Nikczemnicy mają zawsze przewagę nad poczciwcami, ponieważ grają według innych zasad. Bardzo często unikają odpowiedzialności. To filozoficzne zagadnienie wyboru bez nagrody i pocieszenia, kwestię heroizmu podążania drogą skromności i sprawiedliwości przedstawił w „Zbrodni i karze” Dostojewski, podobnie jak wcześniej Szekspir w „Królu Learze”. Bezbronność słabych jednostek trzymających się przyzwoitości, chrześcijańskich norm to przykra prawda, jak i to, że bywają łatwymi ofiarami. 

Ed na początku wspomina wyznanie pojmanego niegdyś przestępcy, skazanego na karę śmierci, który szczerze przyznał, że zawsze chciał zabić i że pewny jest, że trafi do piekła. 

Wspaniale brzmią słowa szeryfa z początku opowieści: Za nic nie narażę swojej duszy. Nie zgodzę się być częścią tego wszystkiego. Nie boję się śmierci, ale nie chcę ryzykować życia w starciu z czymś, czego nie rozumiem.

Szeryf patrzy gdzieś daleko w gwiazdy i szuka prawdy. Trudno mu znaleźć spokój.

To co czujesz, to nic nowego – powie mu policyjny weteran, inwalida, starzec – Ten kraj daje ludziom popalić. Tego, co się dzieje i tak nie zatrzymasz. Kto myśli, że świat na niego poczeka, jest zwyczajnie próżny. 

W ostatniej scenie Ed opowie żonie o dwóch snach, w których pojawił się jego ojciec. W drugim z nich wiózł ogień, światło i czekał na syna.

Tak więc stróż prawa pozostaje ze swoim niepokojem, a widz nie może być pewny, że obiektywne, metafizyczne dobro i zło naprawdę istnieją, choć ludzie, także bohaterowie filmu, dokonują między nimi wyborów. Wielu decyduje się na zło, bez żalu i wątpliwości. Inni, jak szeryf Ed, niosą w sobie obawę i żarliwość jednocześnie, nie mogąc być spokojnymi do końca, że stanęli po właściwej stronie. 

 

Na koniec coś “lżejszego”.

Moi drodzy, są tacy kinomani, którzy uwielbiają wyłapywać “wpadki” filmowców. Mnie przypadkiem też coś się takiego zdarzyło. W walizce były 2 miliony dolarów. Naturalnie nikt nie pakuje do walizy z taką kasą jednodolarówek. To bez sensu. Banknot waży tyle co studolarówka, ale trzeba by ich upchać sto razy więcej. Z drugiej strony, budżety twórców, nawet największe, nie są z gumy. Ważne są też kwestie bezpieczeństwa. Filmowcy na wierzchu położyli studolarówki, ale kiedy Moss szukał nadajnika, sięgnął głębiej i wydobył coś z niższych warstw. I wyszło szydło z worka 🙂 

Jednodolarówki? 

Llewelyn Moss.

A taki był sympatyczny.

Bracia Coen lubią humor. Ja też 🙂 

Poniżej kilka linków do artykułów o “Zbrodni i karze”

“Zbrodnia i kara” – powieść filozoficzna

“Zbrodnia i kara” – powieść psychologiczna

“Zbrodnia i kara” porównanie Razumichina z Raskolnikowem

Kilka innych propozycji materiałów na tej stronie dla Czytelnika:

“Król Lear” – o dramacie Szekspira 

Z zimną krwią” – znakomity reportaż Trumana Capote

Poniżej omówienia dwóch filmów, których autorem lub współautorem był przynajmniej jeden z braci Coen;

“Idiokracja”

“Człowiek, którego nie było”

Linków móglbym tu jeszcze “nawklejać” wiele. Wyjaśnienie terminu “moralitet” znajdziecie bez trudu w sieci a u mnie choćby na dole artykułu o “Portrecie Doriana Graya”. Korzystajcie z wyszukiwarki na stronie (lupka) oraz alfabetycznego spisu treści. Pod słowem “Blog” w głównym menu rozsuwają się podstrony, a wśród nich “Film” – to dobry kierunek dla kinomanów. Pozdrawiam i zapraszam ponownie. 🙂 

Jeśli Was lub Waszych znajomych czeka w niedługim czasie egzamin ósmoklasisty lub matura, pamiętajcie o możliwości skorzystania z prowadzonych przeze mnie indywidualnych bądź grupowych zajęć przygotowujących do tej próby. Lekcje odbywają się on-line, w Warszawie, do wyboru – u ucznia bądź na osiedlu Stara Miłosna.  W zakładce KONTAKT znajdziecie adres e-mail i numer telefonu.

Możecie też zajrzeć na stronę Sztuka Słowa pod zakładkę: referencje. 

Kto woli pracować sam, niech regularnie przegląda zasoby bazy wiedzy. Warto uważnie przestudiować zwłaszcza materiały z działu “Jak pisać”.

Kategoria:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *